I znowu usłyszałam tekst „Mamy mało lekcji, a robienie modeli jest czasochłonne. No i gdzie takie zabawki są w podstawie programowej. Bo my przede wszystkim mamy realizować podstawę programową.”
Treści w podstawach jest coraz mniej, nauczyciele pogłębiają jak mogą tabliczkę mnożenia i inne podstawowe wiadomości, a krzywa Gaussa wyników egzaminów gimnazjalnych się nie zmienia. Tylko dotyczy dużo niższego poziomu wiedzy i umiejętności. A w szkole jest coraz więcej agresji, w tym również wynikającej ze znudzenia (obserwowanej u uczniów tzw. dobrych).
Nie uważam, że robienie modeli i inne ciekawe, mocno aktywizujące i rozwijające uczniów, rzeczy powinny być szkolną codziennością (nie w polskiej szkole, przy tak ogromnym przywiązaniu do podstaw, które takie rzeczy pomijają), ale pozbawienie (zupełne) uczniów możliwości kontaktu z takimi rzeczami zubaża proces kształcenia i ogranicza rozwój kreatywności, samodzielności i wyobraźni uczniów.
Czy stosowanie domina matematycznego podczas lekcji jest nauką gry w domino?
Czy zadanie o krojeniu tortu jest zadaniem z zakresu ciastkarstwa?
Czy praca z kalkulatorem graficznym podczas lekcji jest kursem obsługi kalkulatora?
Czy wykonywanie konstrukcji geometrycznych poprzez zginanie papieru jest zabawą w origami?
Moim zdaniem, są to narzędzia osiągania celów. Podstawa programowa opisuje cele i zadania. Nie narzuca ani nie wyklucza określonych narzędzi dydaktycznych. O ich zastosowaniu decyduje nauczyciel na podstawie tego, co ma w podstawie programowej i z jakim zespołem klasowym pracuje. I jakie braki czy problemy mają jego uczniowie.
W podstawach programowych nie ma nic o kalkulatorze graficznym, origami, cyrklu, posadzkowaniu, Escherze, Euklidesie, fraktalach ... Czy zatem nie możemy wykorzystać wiedzy i umiejętności z podstaw, aby pokazać, że potrafimy zrozumieć rzeczy tego typu jak wymienione?
Może konieczne jest uważne przyglądnięcie sie podstawom ...
Czy jest w polskiej szkole miejsce na origami jako narzędzie dydaktyczne?